Po dużym boomie mieszkaniowym nastał czas spadku ilości inwestycji mieszkaniowych.
Polski rynek budowlany znajduje się aktualnie w fazie spowolnienia. Mając na względzie zapowiedzi rządu, dotyczące podniesienia płacy minimalnej, poziom skomplikowania procedur wydawania pozwoleń na budowę oraz planowane zmiany w prawie budowlanym możemy spodziewać się, że stan ten utrzyma się przez najbliższe kilka lat.
Brakuje rąk do pracy
Ceny inwestycji budowlanych stale rosną, co przekłada się na spadek ich ilości. Najbardziej odczuwalny dla inwestorów jest wzrost cen mediów, w tym energii elektrycznej, oraz skokowe podnoszenie stawki płacy minimalnej.
Wszyscy czekają na podwyższenie od 1 stycznia 2020 roku płacy minimalnej, co będzie się wiązało z podniesieniem pensji pracowników, co nie pozostanie bez wpływu na ceny inwestycji budowlanych. Tak naprawdę już dzisiaj mamy spowolnienie rynku budowlanego, a w przyszłym roku – zważywszy na wymienione kwestie – należy się spodziewać dalszego spowolnienia.
mówi w rozmowie z Nasz Dziennik inżynier Jarosław Kukliński, członek Rady Krajowej Polskiej Izby Inżynierów.
Branża budowlana nieustannie boryka się z deficytem kadrowym. Polscy fachowcy niechętnie wracają do kraju, a zaciąg fachowców ze Wschodu jest niewystarczający i nie pozwala na stałe wypełnić luk w etatach. Dobrym pomysłem wydaje się rozbudowa sieci szkół zawodowych i technicznych, ale wyszkolenie nowych kadr to proces wieloletni, a problem wymaga natychmiastowego rozwiązania.
Bariery urzędowe hamulcowym polskiego budownictwa
Prawo budowlane zawiera szereg zbędnych procedur związanych z budownictwem, które znacznie wydłużają i utrudniają proces uzyskania pozwolenia na budowę.
W przeciwieństwie do krajów zachodnich polskie urzędy – przez ostatnie kilkadziesiąt lat – bardzo mocno rozbudowały procedury związane z uzyskaniem różnych decyzji, i to na różnych etapach, co trwa bardzo długo, stanowczo za długo.
komentuje inż. Kukliński i dodaje, że stanowi to główny czynnik wolniejszego, w stosunku do Zachodu, rozwoju polskiego budownictwa.
Obecnie obowiązujące przepisy sprawiają, że czas projektowania jest czasami dłuższy, niż czas wykonania projektu.
Planowane zmiany pchną budownictwo w złą stronę
Przepisy budowlane wymagają reformy, która powinna zaowocować znacznym przyspieszeniem procesu wydawania pozwoleń na budowę. Tylko w ten sposób można odwrócić trend spowolnienia inwestycyjnego. Zamiast tego, na skutek lobbingu środowiska architektów, możemy spodziewać się zmian w procedurach dotyczących projektowania i wykonania obiektów. W myśl proponowanych zmian, inżynierowie budownictwa mają zostać zepchnięci na „margines”, a architekci, wespół z inwestorami, mają zdominować cały proces budowy. W przyjętym przez rząd projekcie zaproponowano sztuczne rozdzielenie projektu budowlanego na trzy części: dwie pierwsze, tj. projekt zagospodarowania terenu i projekt architektoniczno-budowlany, miałyby być zatwierdzane w trakcie uzyskiwania pozwolenia na budowę, natomiast projekt techniczny, jako swego rodzaju projekt wykonawczy, ma być wymagany już na samo zakończenie inwestycji, podczas ubiegania się o zgodę na użytkowanie budynku. Zmiana ta może przełożyć się bezpośrednio na pogorszenie bezpieczeństwa późniejszych użytkowników budynków, gdyż architekci nie posiadają kompetencji właściwych inżynierom budownictwa i nie mają praktyki w stosowaniu rozwiązań technicznych. Dodatkowo, ewentualne fizyczne poprawki budowlane będą droższe, niż wyeliminowanie błędów na etapie projektowania. Obecne rozwiązanie, zakładające współpracę inwestorów, architektów i inżynierów funkcjonuje przez lata i wydaje się rozsądne z punktu widzenia bezpieczeństwa i komfortu użytkowników obiektów budowlanych.
Źródło: Nasz Dziennik